31.07.2013
Noc,
chłód, zimna mięta w kubku.
Powinnam
dziękować Bogu, lub komuś, za to, że mam tyle szans. Wszystko
układa się zaskakująco w dobrane puzzle, jak gdyby miało być tak
właśnie.
Gdyby
powiedzieć: tęsknię za pracą, tęsknię za Tobą, tęsknię za
popołudniowym słońcem miasta. Jednocześnie. To niemożliwe.
Pewne
obrazy, wspomnienia, aura i zapach, sprawiają, że chciałabym
poczuć ciepło i miękkość skóry. Ten specyficzny, niezmieniający
się mimo wszystko, zapach. Wymierzony siłą fizyczną ciężar,
kujące włoski na brodzie. Coś, co sprawia, że czuję się
odrobinę mniej na tym świecie.
Rzeczywistość
sprawia problemy. Samo istnienie i przybieranie na sile wszystkich
zdarzeń. Tych bardziej rzeczywistych niż mniej nierealnych.
Przytłacza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz